Domowy budżet – pora na opanowanie chaosu w finansach
Czasy są niełatwe – pieniędzy ubywa, a my zbyt często nie wiemy, na co nam się rozeszły. Pora na rachunek sumienia, bo tak dalej być nie może. Człowiek powinien panować nad swoim życiem, a jedną z jego składowych i to wcale nie nieistotną są pieniądze. Choćbyśmy wiele razy powtarzali sobie, że jesteśmy ponadto i cenimy wyższe wartości, pieniądze są ważne i dlatego trzeba mieć w nich porządek.
Świadomość to podstawa
Wbrew pozorom, życie od pierwszego do pierwszego nie jest sprawą prostą i wymaga bardzo dobrej organizacji. W końcu trzeba się nieźle nagłówkować, skąd wziąć pieniądze, gdy pensja nie wpłynie na konto w terminie. Dobrze rozplanować końcówkę, by przeżyć za mizerne resztki i pamiętać o terminach spłat kolejnych rat. Naprawdę zdecydowanie prościej poświecić tę energię na dobre rozplanowanie budżetu domowego i nauczyć się panowania nad rachunkami. Pora na drobiazgowe śledztwo tropem traconych pieniędzy. Niestety trzeba zrobić to z wielką odwagą, choćbyś bała się spojrzeć prawdzie w oczy.
Policz dochody
To ta łatwiejsza część zadania. Musisz zliczyć wszystkie twoje dochody, przy czym interesuje cię to, co faktycznie wpływa na twoje konto i to systematycznie. Dochody z pracy, zleceń, najmu czy innych inwestycji, świadczenia socjalne, ale tylko to, co wpływa regularnie. Doraźne prezenty, nagrody czy pomoc od rodziny zwyczajnie się nie liczą, bo nie możesz na nie liczyć systematycznie. To także dobry moment na policzenie wartości swojego majątku. Każdy z nas na pewnym etapie coś ma i czegoś się dorobił: mieszkania, samochodu, działki czy sprzętu elektronicznego, kolekcji czy przedmiotów do wykonywania pracy zawodowej. Dokładnie wyceń wszystko, posiłkując się np. cenami z ogłoszeń. Pamiętaj, że nie interesuje cię, ile za nie zapłaciłeś kiedyś, ale ile są warte teraz.
Pora na wydatki
W tym przypadku liczenie może być nieco mniej przyjemne. Zacznij od kosztów stałych: czynsz, opłaty za media, rachunki, subskrypcje, abonamenty, raty kredytów. Już na tym etapie możesz zauważyć pewne źródła wycieków: być może nie wszystkie opłaty są potrzebne, syn wcale nie lubi chodzić na zajęcia sportowe, a ty nie korzystasz z pełnego abonamentu telewizji. Pościnaj niepotrzebne wydatki, bo to nie są czasy na rozrzutność. Teraz odejmujesz koszty stałe od dochodów i sprawdzasz, jaka kwota ci została. Dla ułatwienia na tym etapie możesz podzielić ją przez liczbę dni w miesiącu i będziesz wiedzieć, jaki jest twój dzienny limit wydatków. Wróć jeszcze do stanu swojego majątku i zobacz, ile masz zobowiązań np. kredytu do spłacenia i odejmij od wartości tego, co masz. W ten sposób dowiesz się, ile byś uzyskał, gdybyś spieniężył wszystko, co masz, a przede wszystkim ustalisz, czy twoje inwestycje są trafione.
Limity dzienne
Ustawienie dziennego limitu wydatków jest na pewnym etapie bardzo dyscyplinujące. Zwyczajnie, jeśli zbyt dużo wydasz jednego dnia, kolejnego musisz się mocno ograniczyć. Spisuj swoje wydatki, bo dzięki takiemu archiwum po dwóch, trzech miesiącach zauważysz, że na pewne rzeczy czy usługi, wydajesz zbyt dużo. To pieniądze, które można przeznaczyć na oszczędności, a to powinien być twój cel. Wprowadzenie takich ograniczeń, aby w ciągu miesiąca odkładać przynajmniej 10% dochodów to podstawa dobrego prowadzenia budżetu. Naszym celem musi być jak najszybsze uskładanie pieniędzy na funduszu awaryjnym, przynajmniej w kwocie jednej pensji, po to, by przestać czekać na wynagrodzenie do pierwszego i denerwować się, co stanie się, gdy się opóźni.